Chrystus Pan,<br>a przy Nim orszak bosy:<br>Dziateczki, co na zżęty łan<br>szły z miasta zbierać kłosy.<br><br>Cisną się usta do nóg Mu<br>drobniutkiej tej czeladzi,<br>a Chrystus uniósł jasną dłoń<br>i główki dziatek gładzi.<br><br>Rośnijcie - rzecze - ojcom swym<br>i matkom na pociechę,<br>a jako słońce, chaty swej<br>wyzłoćcie niską strzechę.<br><br>A była tam, pośrodku nich,<br>sierotka jedna mała<br>i słysząc to, co Chrystus rzekł,<br>w takie się słowa ozwała:<br><br>A ja nie będę, Panie, róść<br>- bo na co to, i komu?<br>Ojca i matki nie mam już,<br>a także nie mam domu.<br><br>Lecz Chrystus rzekł:<br>- Zaprawdę wam powiadam, moje dziatki