chwilę nic nie widzieć, <br>nie tylko w polu, jak święty ze ściany.<br>- Dlaczego nie widzi? - spytał wreszcie. Nie chciało <br>mu się mówić, ale bał się zdziwienia i może <br>śmiechu dziewczyny.<br>- Jest po żniwach. Pierwszy września, zapomniałeś?<br>- Aha, jasne. Pierwszy września.<br>Nic nie rozumiał, ale czy to było ważne?<br>Drewniane kopytko stuknęło o dzbanek, rozlało <br>trochę wody, Białozielona rzuciła się z chustką; <br>oczy świętego, te patrzące, Pażychowe, wróciły <br>spojrzeniem zza białych ścian. Wydawały się dobrotliwe <br>i bardzo mądre.<br>- Malarz z rzeźbiarza - powiedział głośno.<br>- Nie rozumiem - odwróciła głowę.<br>- To dobrze. Nie musisz. <br>- Wolisz?...<br>Patrzyła tymi swoimi białymi oczami dziwnie, nie wiadomo - śmiała <br>się