w dziesiątki do odmarszu. Kalias niewiele jadł, bo ościsty i suchy chleb dławił go i drapał w gardle. Schował więc, jak inni, prawie nie naruszoną porcję za tunikę, z myślą, że może gdzieś w polu znajdzie strumień, z którego będzie się można napić i w którym można będzie rozmoczyć ten suchar. Tak samo prędko podniosła się do odmarszu grupa, przy której przysiadł Kalias. Podniósł się również, choć nie wiedział, co ma ze sobą zrobić - jeszcze go nigdzie nie przydzielono. Ale główny nadzorca, subvilicus, nie zapomniał o niczym. Spojrzał na Kaliasa i kiwnął palcem.<br>- Świnie paść umiesz?<br>- Tak - odpowiedział szybko, choć nie