z kałasznikowami. Z szoferki wyskoczyło dwóch milicjantów i chwyciło mnie za ręce.<br>- Obywatel student, co?<br>- Szedłem do autobusu, to już nie można chodzić ulicą?<br>- Ależ można, można. My pana podwieziemy.<br>Wepchnęli mnie pod plandekę, wóz ruszył, ale na Placu Trzech Krzyży zatrzymał się w korku. Przed nami jechały trzy inne suki, wypełnione młodymi ludźmi. Popatrzyliśmy na siebie i zanim auto zdążyło zwolnić całkowicie, wyskoczyło nas czterech. Milicjanci z bronią rutynowo krzyknęli "Stój, bo strzelam!", repetując pistolety. W tym momencie następni zaczęli wyskakiwać, z naszego i z sąsiednich wozów. Podniosłem się z jezdni, przebiegłem między samochodami na chodnik i poszedłem w stronę