huczało, bijąc falami o brzeg łóżka. Na domiar złego motyl zatrzepotał w oknie. No tak, już prawie świt. Ale motyl, o tej porze?... Tyr-tyr-tyr, tyr-tyr-tyr - pauza, i znowu - tyr-tyr-tyr, tyr-tyr-tyr, tyr-tyr-tyr. Można oszaleć. "Zgiń, przepadnij, maro dźwięków przebrzydła! Kurwa, zabiję sukinsyna!" - Zygmunt wyskoczył z łóżka i pacnął ręką. Motyl klapnął na parapet, zwijając się błyskawicznie w rulonik. Nawet nie pisnął, złamas jeden. I dobrze! Spokojnie... Spokojnie... Diazepam musi zacząć działać. Tyle że z landrynkami i postacią Eliego trudniejsza przeprawa... Nie dać się sprowokować, nie dopowiadać, nie wyobrażać sobie... Jednak wszystko, co