Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
natarczywie odpowiedzi, nie zważając ani na normy dobrego wychowania, ani na to, że ze zdenerwowania jednocześnie używałem mowy znaków. Dorośli i ich ważne sprawy! Byli niemożliwi. Zajęci sobą, machali rękami jak przekupki, ani myśląc o osobie najbardziej zainteresowanej. Kto wie, czy nie zrobiłbym czegoś nie do odpracowania (a ręce mnie swędziały, by dać w przycięte ucho Wiatrowi Na Szczycie), gdyby magowie nie doszli nagle do porozumienia. Jak na rozkaz ustawili się rządkiem, Stworzyciel pośrodku i nieco z przodu. Raptem zrobiło się uroczyście. Mrówki przeszły mi po plecach. Wiatr Na Szczycie, szczerząc zęby jak rozradowany wilkołak, położył mi ręce na ramionach. Znałem
natarczywie odpowiedzi, nie zważając ani na normy dobrego wychowania, ani na to, że ze zdenerwowania jednocześnie używałem mowy znaków. Dorośli i ich ważne sprawy! Byli niemożliwi. Zajęci sobą, machali rękami jak przekupki, ani myśląc o osobie najbardziej zainteresowanej. Kto wie, czy nie zrobiłbym czegoś nie do odpracowania (a ręce mnie swędziały, by dać w przycięte ucho Wiatrowi Na Szczycie), gdyby magowie nie doszli nagle do porozumienia. Jak na rozkaz ustawili się rządkiem, Stworzyciel pośrodku i nieco z przodu. Raptem zrobiło się uroczyście. Mrówki przeszły mi po plecach. Wiatr Na Szczycie, szczerząc zęby jak rozradowany wilkołak, położył mi ręce na ramionach. Znałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego