Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
nic i dopiero ja. Jak tu nie być tolerancyjną - żartuje.

Rodzinny przekaz

Zainteresowanie kulturą ludową przejęły dzieci państwa Haniaczyków - Barbara i Janusz. Już od najmłodszych lat towarzyszyły rodzicom podczas pracy. - Janusz urodził się w Maruszynie. Babka Kustrowa go wybawiła. Później na motorze zawieźliśmy go do Jabłonki. A Barbara przyszła na świat już w Jabłonce - wspomina pan Andrzej. - Ponieważ wszystkie próby odbywały się w szkole, to dzieci zawsze były na próbach. Janusz już trochę chodził, a Barbara jeszcze była przy piersi. Często bawili ich członkowie zespołu. Jak podrastali, to sami próbowali tańczyć i śpiewać. Barbara jak miała cztery lata, jak w zespole
nic i dopiero ja. Jak tu nie być tolerancyjną - żartuje.<br><br>&lt;tit&gt;Rodzinny przekaz&lt;/&gt;<br><br>Zainteresowanie kulturą ludową przejęły dzieci państwa Haniaczyków - Barbara i Janusz. Już od najmłodszych lat towarzyszyły rodzicom podczas pracy. - Janusz urodził się w Maruszynie. Babka Kustrowa go wybawiła. Później na motorze zawieźliśmy go do Jabłonki. A Barbara przyszła na świat już w Jabłonce - wspomina pan Andrzej. - Ponieważ wszystkie próby odbywały się w szkole, to dzieci zawsze były na próbach. Janusz już trochę chodził, a Barbara jeszcze była przy piersi. Często bawili ich członkowie zespołu. Jak podrastali, to sami próbowali tańczyć i śpiewać. Barbara jak miała cztery lata, jak w zespole
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego