rodzaju - wyznała Alicja ze skruchą. - Nie skojarzyło mi się ze mną, tylko z panią Hansen. Byłam gotowa zapierać się zadnimi łapami, że panią Hansen napadnięto i żadnej innej nie znam.<br>Usiłowałam wyobrazić sobie okoliczności, w których zapomniałabym, że Chmielewska to ja, i wyszło mi, że chyba tylko nad grobem mojej świętej pamięci nieboszczki prababki... Pośpiesznie usunęłam sprzed oczu widmo nagrobka, na którym lśni wyryte moje własne nazwisko, i przyjrzałam się krytycznie Alicji.<br>- Co prawda, to wyglądasz tak, że bez trudu można się pomylić. Ten bandzior ma wyraźnego pecha! Inne osoby bierze za ciebie, a ciebie za inne osoby. Myślisz, że on uwierzył