dokończonymi, linie i plamy na tych obrazach gięły się i niknęły w jakichś rozpylonych przestrzeniach świetlnych, w ogóle światło w pokoju świętej pamięci matki mojej było niezwykłe, trzepoczące, co sprawiały abażury z jedwabiu z dziwnymi zaciekami i meble rzucające gąszcz cieni poskręcanych ze sobą spazmatycznie. Do trzynastego roku życia opieka świętej pamięci matki mojej nade mną ograniczała się do kołysania mnie na kolanach i gaworzenia ze mną językiem przedziwnym, w którym składnia była łamana, gramatyka puchła lub chudła gwałtownie, aż wreszcie gramatyka i składnia zniknęły, pojawił się język onomatopeiczny, którego używaliśmy bez obaw, albowiem i świętej pamięci mojej matce, i mnie wiadomo