alkohol. Wszyscy załamują wtedy ręce "co się z nim stało?", "tak nagle?", "przecież wszystko było w porządku". I właśnie wtedy sobie myślę, że ten człowiek odczuł brak kogoś, kto mógłby podać mu jakąś pomocną dłoń, kto mógłby z nim porozmawiać. Z dziećmi jest tak samo i dlatego pracuję w tej świetlicy, z tymi dziećmi z takich rodzin, z takimi problemami, aby wyprzedzić czas... <br>Dzieci w naszej świetlicy są dziećmi zagrożonymi, już z samego początku mają mniejsze szanse od swoich rówieśników. Chciałbym kiedyś, za 20 lat spotkać takiego chłopaka z naszej świetlicy, który byłby już "prawie dorosłym facetem i chciałbym usłyszeć od