wieszczem jest", ale dużo wody upłynie, zanim ośmielę się napisać pierwszą sztukę.<br> Mimo że pierwszej próby dramatycznej dokonałam zuchwale, mając lat siedem.<br> Był to skecz, którego akcja rozgrywała się w kawiarni. Pan i pani zamawiali kruche ciastka, na co kelner oświadczał: "U nas wszystkie ciastka są kruche". Uważałam to za świetny dowcip, bo przecież "kruche" to "pokruszone", więc co to za kawiarnia! Ba, rodzice nie śmieli się ze skeczu tylko ze mnie, co na długie lata oduczyło mnie pisania utworów scenicznych. I kiedy publiczność zaczęła moje sztuki nagradzać śmiechem, przekonana byłam zrazu, że śmieje się ze mnie, dzięki czemu nie przewróciło