wbił dłonie w kieszenie i, nie spiesząc się, ruszył za Perełką. Szli przez stary las sosnowy. Wąska ścieżka wiła się wśród pni, poprzecinana długimi cieniami. Pachniało rozegrzaną żywicą, a w gałęziach wesoło grały trzmiele.<br>Wkrótce ukazała się leśna polana, pełna słońca, kwiatów i trzepotu motyli. Na polanie, pod lasem, stał świeżo zbudowany szałas a przed szałasem nerwowymi krokami przechadzał się wysoki, zgrabny chłopiec. Miał ładną, nieco zasępioną twarz, mądre, myślące oczy, jasne włosy opadające kędziorami na czoło,: a z całej jego postaci biła wyjątkowa stateczność i powaga. Był to właśnie Mandżaro.<br>Na widok chłopców uniósł ręce gestem zniecierpliwienia. - Jak długo mam