Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
jak w zburzonym mrowisku. Dobiegały wymysły i przekleństwa, ktoś zdzielił kijem Jewdokię, inny stanął w jej obronie. Wywiązała się bójka. Stiopka ściągnięty z parkanu przez kobietę w chustce wyrwał się, ale po chwili posłusznie poszedł za nią i wkrótce zniknął w bocznym zaułku. Łeb konia wparł się w bramę, bat świstał, kobiety piskliwie wrzeszczały. Sytuacja, tak dotąd groźna, zmieniła się w tragifarsę i jakiś sprośny żart rozśmieszył dryblasa z zapadniętym nosem. Miedwiediew chichocząc poklepał Jewdokię po zadku. Sierkin gwizdnął na dwóch palcach.

Tłum z wolna zaczął się rozpraszać. "Wdowa-dorożkarka" ściągnęła lejce i pokrzylcując: "Ej! Bieriegis'!", zawróciła konia. Ludzie bez słowa
jak w zburzonym mrowisku. Dobiegały wymysły i przekleństwa, ktoś zdzielił kijem Jewdokię, inny stanął w jej obronie. Wywiązała się bójka. Stiopka ściągnięty z parkanu przez kobietę w chustce wyrwał się, ale po chwili posłusznie poszedł za nią i wkrótce zniknął w bocznym zaułku. Łeb konia wparł się w bramę, bat świstał, kobiety piskliwie wrzeszczały. Sytuacja, tak dotąd groźna, zmieniła się w tragifarsę i jakiś sprośny żart rozśmieszył dryblasa z zapadniętym nosem. Miedwiediew chichocząc poklepał Jewdokię po zadku. Sierkin gwizdnął na dwóch palcach.<br><br>Tłum z wolna zaczął się rozpraszać. "Wdowa-dorożkarka" ściągnęła lejce i pokrzylcując: "Ej! Bieriegis'!", zawróciła konia. Ludzie bez słowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego