Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
się, że są "nie do odrzucenia". Miesięczny haracz miał wynosić jeden tysiąc złotych, płatny regularnie piątego dnia miesiąca do rąk specjalnego inkasenta.
Jak opisał go później szczegółowo w komendzie rejonowej policji, był to jeszcze chłopiec, który nie mógł liczyć sobie więcej niż osiemnaście, dziewiętnaście lat. Wąs mu się zaczął dopiero sypać, a cera nosiła ślady leczonego trądziku. Drobne i porządnie utrzymane dłonie wskazywały, że pochodził z rodziny inteligenckiej. Jego ubiór i sposób wysławiania się także wskazywał na kogoś, kto pochodzi z tzw. dobrego domu. Zdaniem pana Wincentego, chłopiec był zapewne uczniem albo studentem. Kiedy przedstawiał swoją "propozycję", był speszony, jakby miał
się, że są &lt;q&gt;"nie do odrzucenia"&lt;/&gt;. Miesięczny haracz miał wynosić jeden tysiąc złotych, płatny regularnie piątego dnia miesiąca do rąk specjalnego inkasenta.&lt;/&gt;<br>Jak opisał go później szczegółowo w komendzie rejonowej policji, był to jeszcze chłopiec, który nie mógł liczyć sobie więcej niż osiemnaście, dziewiętnaście lat. Wąs mu się zaczął dopiero sypać, a cera nosiła ślady leczonego trądziku. Drobne i porządnie utrzymane dłonie wskazywały, że pochodził z rodziny inteligenckiej. Jego ubiór i sposób wysławiania się także wskazywał na kogoś, kto pochodzi z tzw. dobrego domu. Zdaniem pana Wincentego, chłopiec był zapewne uczniem albo studentem. Kiedy przedstawiał swoją "propozycję", był speszony, jakby miał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego