stała liliowa odległość zmieszana z biał ymi chmurami i dźwięk lata niósł się od horyzontu do horyzontu.<br>Tam, na zielonej murawie, śród owiec, szła kłótnia dziecięca o piłkę ze świńskiego pęcherza.<br>Tarzali się chłopcy, podmacywali sobie łobuzersko krocza i szła gonitwa po upstrzonym gęsim łajnem majdanie.<br>Psy darły jamy, ziemia sypała się za ogonami.<br>Szumiała rzeczka, prychały konie i czasu nie było końca.<br>Daleko, dal eko szły słupy telegraficzne - coraz mniejsze i mniejsze, i coraz mniejsze jaskółki siedzące na drutach.<br>Kiedy Dudi silił się, żeby nadążać za Misiem Kundą i nie upaść ze zmęczenia, cienie na podłodze dwoiły się, a krok