ale dbała o porządek na mym biurku, temperowała mi ołówki, pilnowała mej herbaty, a na imieniny postawiła mi na biurku kwiaty w wazonie. W sporze z Kozienickim natychmiast stanęła po mojej stronie z całą zrozumiałą namiętnością. Choć w tym czasie moje stosunki z żoną zupełnie się już rozluźniły i ja sypiałem w kuchni, a ona w pokoju z psem, nie miałem ochoty na romans z Wychówną, bo fizycznie mnie odpychała. Wolałbym też się zalecać do zetempówki Jarosz, choć była nieśmiała, cicha i dość niemrawa. Ale przez lenistwo godziłem się na tę ciepłą adorację Wychówny, bo dobrze Pan wie, Panie Profesorze, jak