go, gdy padało, a musiała wyjść do drugiego budynku <br>budzić szczeniaki na nocnik. Oni tu mieli takich strażaków <br>pięciu. Próżno Śliczna zabraniała przezywania, <br>tłumaczyła, złościła się, że nie wolno <br>się śmiać, to choroba, mówiła. Zresztą, czy <br>nie widzą, że Władek prawie już nie... Widzą, <br>a jakże, nosem. Smród z zadżumionych sypialni niósł <br>się na korytarz. Nie pomagało wietrzenie, wynoszenie materacy, <br>ceraty jak dla niemowląt...<br>Zwariował, nie ma o czym myśleć. Najważniejsze, <br>że nocna, warująca w ich budynku - trzech najstarszych <br>grup, szczeniaki w tamtym grzeczne, niegroźne - trzymała <br>płaszcz pod ręką, a drzwi nigdy nie były zamknięte.<br>Skompletuje wszystko przez dwa dni. Smarkacze