Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
W pamięci mignęła mu twarz nieznajomego, wobec którego składał
zeznania o klęsce radiostacji. "Jestem... byłem - poprawił się panicznie w myślach - podejrzany. Nie wierzą, nie wierzyli - poprawił się znowu w możliwość takiego ocalenia."
- Jakoś się robi, cholera, ciasno - to głos Czarnego Ola.
Jerzy przywołuje się do porządku. - Mój uniwerek też się sypie. Wczoraj wzięli z mieszkania profesora.
Dzwonek do drzwi.
- Junosza - mruknął Olo zrywając się.
Słyszeli otwieranie drzwi. Jakieś ciche słowa. Tupot. W progu staje Czarny Olo. Otwiera usta i jakby się bał coś im powiedzieć, rzuca się nagle na stojącego najbliżej Jerzego, łapie go w ramiona i stęka:
- Zygmunt, cholera jasna
W pamięci mignęła mu twarz nieznajomego, wobec którego składał<br>zeznania o klęsce radiostacji. "Jestem... byłem - poprawił się panicznie w myślach - podejrzany. Nie wierzą, nie wierzyli - poprawił się znowu w możliwość takiego ocalenia."<br>- Jakoś się robi, cholera, ciasno - to głos Czarnego Ola.<br>Jerzy przywołuje się do porządku. - Mój uniwerek też się sypie. Wczoraj wzięli z mieszkania profesora.<br>Dzwonek do drzwi.<br>- Junosza - mruknął Olo zrywając się.<br>Słyszeli otwieranie drzwi. Jakieś ciche słowa. Tupot. W progu staje Czarny Olo. Otwiera usta i jakby się bał coś im powiedzieć, rzuca się nagle na stojącego najbliżej Jerzego, łapie go w ramiona i stęka:<br>- Zygmunt, cholera jasna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego