to Bohucieński, Zachariasz Bohucieński, kolega z Akademii! - wykrzyknął Chabot.<br>Wykwintny pan natomiast okazał się Anglikiem o nazwisku Donald Graddock, portrecistą, znajomym Stiebla podróżującym z żoną i synem do <name type="place">Dorpatu</>, na kontrakt profesorski. Huber, który akurat przyszedł, pamiętał go z ostatniego berlińskiego salonu jesiennego.<br>- Co pan powie o mowie Fallierera o sytuacji na Bałkanach? - zapytał Anglik Chabota w przerwie między plasterkiem wiejskiego sera a kęsem bułki z marmoladą.<br>- Nie interesuję się polityką i nie czytam przemówień prezydenta. Nie wiem, uchodzi za rozsądnego człowieka...<br>- O, rozsądek, rozsądek! - Graddock wytarł usta serwetką. - Jak można mówić o rozsądku, kiedy popiera się szowinizm przeciw szowinizmowi? Świat