koleżankę i chichoczą, druga też niezła, pewnie studiują i mieszkają w akademiku, a u mnie żona tkwi bez przerwy w domu, więc i tak nie byłoby dokąd pójść, idiotyczne, żeby nie mieć chaty, jak panienki same pchają się w ręce, to już trwa za długo, zawsze postawią mnie w głupiej sytuacji, pewnie myśli, że jestem niemową, pyta, czy jestem nieśmiały, nieśmiały trzydziestoparoletni facet, postać groteskowa, panienki chichoczą, ta, która stoi przy nim, zagląda mu w oczy, dosyć tego, sięga po torbę i bez słowa wychodzi, wałęsa się parę godzin po ulicach, jeszcze parę piw, ale szybkich, żeby nie narazić się na