Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
może zechciał, może zachciało mu się
zrobić właśnie coś takiego zarazem kompletnie odjechanego, ale i
prawdziwego jednocześnie? Nie wiem, jak to określić. No wiecie, może to
miał być zupełnie wariacki numer, z tym, że tym razem na serio? Na
poważnie? Coś mi się tak zdaje, że mogło tak być. No szajba, kompletna
palma. A zresztą może jednak było jeszcze inaczej. Może nie wiedział do
końca, po co wyjechał autem z domu? A poza tym ciągle nikt nie wie, jak
to tam wtedy było na tej drodze. Był w amoku. Może do ostatniej chwili
nie wiedział, co zrobi? Może wcale nie był
może zechciał, może zachciało mu się<br>zrobić właśnie coś takiego zarazem kompletnie odjechanego, ale i<br>prawdziwego jednocześnie? Nie wiem, jak to określić. No wiecie, może to<br>miał być zupełnie wariacki numer, z tym, że tym razem na serio? Na<br>poważnie? Coś mi się tak zdaje, że mogło tak być. No szajba, kompletna<br>palma. A zresztą może jednak było jeszcze inaczej. Może nie wiedział do<br>końca, po co wyjechał autem z domu? A poza tym ciągle nikt nie wie, jak<br>to tam wtedy było na tej drodze. Był w amoku. Może do ostatniej chwili<br>nie wiedział, co zrobi? Może wcale nie był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego