brzegu, że miało się ochotę<br>powiedzieć, odepnij się, Koza, nie męcz się tak. A w rozpulchnionej<br>twarzy jedynie przy najlepszej woli dało się odnaleźć ślady dawnych<br>rysów Kozy. Wyłysiały, wciąż pocierał się po tej łysinie, pocącej mu<br>się jakby od nieustającego naporu tej pamięci. A pamiętasz? Ta pamięć<br>rozsadzała go, szalała w nim. Miało się wrażenie, że cały czas walczy<br>tą pamięcią o jedność tego płowego, drobnego, chudego jak patyczek Kozy<br>i tłustego, łysego dyrektora Zamku. Ty, a pamiętasz? Miałem ochotę mu<br>powiedzieć, przestań Koza, jeśli nie chcesz na siebie, spójrz na mnie,<br>czy nie zdaje ci się, że nasza pamięć