nasze prawa, o prawa naszej miłości.<br>Wczołguję się szybko do namiotu, nie zasuwając go nawet na zamek, wciągam na siebie kąpielówki i próbuję wymacać ręcznik. Mam młode, gibkie, dwudziestoparoletnie ciało. Gdy wyginam się na podwójnym dmuchanym materacu, nie muszę się obawiać, że mi wypadnie dysk albo złapie skurcz. Słysząc moje szamotanie, Małgosia pyta:<br>- Czego szukasz?<br>- Ręcznika.<br>- Suszy się przecież tu, na linkach.<br>Biorę z jej rąk ręcznik, stopy wsuwam w półtrampki, przydeptując pięty, i mocno przytulam pachnącą dymem z ogniska, ukrytą w beżowym swetrze moją kochankę, moją kobietę, moją niewolnicę, moją żonę. Całuje mnie po przyjacielsku w policzek, co jest dość