z lipowego drzewa. Odetchnął.<br> - Chciałbym wejść na wieżę, panno Hildegardo.<br> - A po co, panie Osiełek?<br> - Noktambulizm.<br> Wspinali się po schodach do północy. Na szczycie wiatr zdmuchnął<br>latarkę. Staroświecki mechanizm wieżowego zegara wydzwonił godzinę<br>dwunastą.<br> Hildegarda siedziała na ławce. Osiełek stał z rozłożonymi ramionami.<br> Tak mówił:<br> - O miasto dzieciobójców, astrologów i szarlatanów, o <orig reg="domu">domie</>,<br>wszeteczeństwa pełen, pozdrawiam cię pozdrowieniem trzykrotnym; o<br>miasto kuglarzy, lunatyków i dziewczyn z pąsowymi wstążkami, śpiewam<br>cię pieśnią pochwalną; o miasto duszonych noworodków, dziewic<br>brzemiennych i świętokradców, przeklinam cię trzykrotnym przekleństwem.<br>Selah.<br> I przy ostatnich słowach Osiełek wstrząsnął ramionami. Ogniste miał<br>palce od łuny bijącej stamtąd, gdzie płonął