Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Jak dmuchnęło, karauł podyrdał do budki przy moście, a my dobraliśmy się do szpały. Myślałam, że ducha wyzionę, tak ciężka, kiedy ciągnęliśmy ją po lodzie. A tu w dodatku końca nosa nie widać, taka zadymka!
- Piękna szpała! Obliczona co najmniej na dziesięć lat i najcięższe towarowe pociągi - Stach odłupywał siekierką szczapy. - Smolna, dobra.
- Ja rozpalę - powiedziała Ziuta - a ty, Jaśka, znajdź pod pryczą woreczek. Kaszy jaglanej uzbierałam trochę.
Zosia roześmiała się rozcierając zgrabiałe ręce.
- Nasza brygada pracuje jak złoto. Co za dnia wybudują, to nocą rozkradną. Czubaryk był bez psa. Podobno mają sprowadzić sobaki.
- Znajdzie się sposób i na sobakę.
- Skoro
Jak dmuchnęło, &lt;orig&gt;karauł&lt;/&gt; &lt;orig&gt;podyrdał&lt;/&gt; do budki przy moście, a my dobraliśmy się do &lt;orig&gt;szpały&lt;/&gt;. Myślałam, że ducha wyzionę, tak ciężka, kiedy ciągnęliśmy ją po lodzie. A tu w dodatku końca nosa nie widać, taka zadymka!<br>- Piękna &lt;orig&gt;szpała&lt;/&gt;! Obliczona co najmniej na dziesięć lat i najcięższe towarowe pociągi - Stach odłupywał siekierką szczapy. - Smolna, dobra.<br>- Ja rozpalę - powiedziała Ziuta - a ty, Jaśka, znajdź pod pryczą woreczek. Kaszy jaglanej uzbierałam trochę.<br>Zosia roześmiała się rozcierając zgrabiałe ręce.<br>- Nasza brygada pracuje jak złoto. Co za dnia wybudują, to nocą rozkradną. Czubaryk był bez psa. Podobno mają sprowadzić sobaki.<br>- Znajdzie się sposób i na sobakę.<br>- Skoro
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego