że pan Kleks zgubił swoją ulubioną <br>złotą wykałaczkę.<br><br>- Nie wyjdę stąd, dopóki zguba się nie znajdzie - oznajmił <br>pan Kleks.<br><br>Rozpoczęły się poszukiwania. Wszyscy, ilu nas tylko było, <br>poklękaliśmy na podłodze i pełzając na czworakach, <br>przeszukiwaliśmy zakamarki, kąty i skrytki. Mateusz fruwał <br>po całej sali, wtykając dziób do rozmaitych szpar i szczelin <br>w podłodze i w ścianach, tylko pan Kleks siedział <br>w powietrzu z nogą założoną na nogę, łykał <br>pigułki na porost włosów, bo mu kilka ze zmartwienia wypadło, <br>i rozmyślał.<br><br>Poszukiwania nasze trwały długo, a mimo to nie zdołaliśmy <br>odnaleźć wykałaczki. Pan Kleks również był <br>bezsilny, gdyż jego prawe oko nie