Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
plebana
donosy przynosiłem UB.
Potem, gdy wciągnął mnie aparat,
szczególnie zaś referat rolny,
jakżem ofiarnie walczył z stonką,
sówką chojnówką, żukiem polnym!
Także na polu rozkułaczeń
niemałe miałem rezultaty!
Twardo ściągałem kontyngenta:
kto nie chciał dać, to zara baty!
A później, kiedy zmienił kurs się,
to kto bez żalu i szemrania
do zjednoczenia PGR-ów
poszedł na szefa planowania?!
Z jakim to materiałem ludzkim
jam się użerał - cóż wy wiecie! -
zanim mnie Rysiek tuż przed Marcem
tu nie osadził na powiecie?!

Spokojnie było. Choć syjonizm
także zapuścił swe korzenie
i Pawlak, personalny w ZG,
był Żyd, choć się zaklinał, że nie
plebana<br>donosy przynosiłem UB.<br>Potem, gdy wciągnął mnie aparat,<br>szczególnie zaś referat rolny,<br>jakżem ofiarnie walczył z stonką,<br>sówką chojnówką, żukiem polnym!<br>Także na polu rozkułaczeń<br>niemałe miałem rezultaty!<br>Twardo ściągałem kontyngenta:<br>kto nie chciał dać, to zara baty!<br>A później, kiedy zmienił kurs się,<br>to kto bez żalu i szemrania<br>do zjednoczenia PGR-ów<br>poszedł na szefa planowania?!<br>Z jakim to materiałem ludzkim<br>jam się użerał - cóż wy wiecie! -<br>zanim mnie Rysiek tuż przed Marcem<br>tu nie osadził na powiecie?!<br><br>Spokojnie było. Choć syjonizm<br>także zapuścił swe korzenie<br>i Pawlak, personalny w ZG,<br>był Żyd, choć się zaklinał, że nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego