przechadzlki w okolicach depo; w ogrodzie wisiała wilgoć, a na ścieżkach, od dawna nie posypywanych piaskiem, tworzyły się grząskie, błotniste zacieki. Najczęściej więc czas przedobiedni spędzałem u Stiebłowów bawiąc się z Nadią i Liubą, chociaż uważałem te młodsze ode mnie dziewczynki za głupie i niegodne mego towarzystwa. Ulegały mi bez szemrania i wypełniały wszelkie rozkazy, chodziły na czworakach, udawały psy zaprzęgowe, woziły mnie po pokojach na przewróconym krześle, jednym słowem, pozwalały się tyranizować.<br><br>Panna Julia, zajęta gospodarstwem, była zadowolona, że jej pupilki mają towarzystwo, a Natalia Gieorgiewna leżąc na rekamierze czytała książki albo prowadziła ożywione dyskusje z Matwiejewą, która codziennie ją