Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przechadzlki w okolicach depo; w ogrodzie wisiała wilgoć, a na ścieżkach, od dawna nie posypywanych piaskiem, tworzyły się grząskie, błotniste zacieki. Najczęściej więc czas przedobiedni spędzałem u Stiebłowów bawiąc się z Nadią i Liubą, chociaż uważałem te młodsze ode mnie dziewczynki za głupie i niegodne mego towarzystwa. Ulegały mi bez szemrania i wypełniały wszelkie rozkazy, chodziły na czworakach, udawały psy zaprzęgowe, woziły mnie po pokojach na przewróconym krześle, jednym słowem, pozwalały się tyranizować.

Panna Julia, zajęta gospodarstwem, była zadowolona, że jej pupilki mają towarzystwo, a Natalia Gieorgiewna leżąc na rekamierze czytała książki albo prowadziła ożywione dyskusje z Matwiejewą, która codziennie ją
przechadzlki w okolicach depo; w ogrodzie wisiała wilgoć, a na ścieżkach, od dawna nie posypywanych piaskiem, tworzyły się grząskie, błotniste zacieki. Najczęściej więc czas przedobiedni spędzałem u Stiebłowów bawiąc się z Nadią i Liubą, chociaż uważałem te młodsze ode mnie dziewczynki za głupie i niegodne mego towarzystwa. Ulegały mi bez szemrania i wypełniały wszelkie rozkazy, chodziły na czworakach, udawały psy zaprzęgowe, woziły mnie po pokojach na przewróconym krześle, jednym słowem, pozwalały się tyranizować.<br><br>Panna Julia, zajęta gospodarstwem, była zadowolona, że jej pupilki mają towarzystwo, a Natalia Gieorgiewna leżąc na rekamierze czytała książki albo prowadziła ożywione dyskusje z Matwiejewą, która codziennie ją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego