którzy starannie spisali, kto jest kto, a potem poprowadzili wszystkich za kolejowe magazyny do kuchni polowej.<br><br>Szli długim szeregiem i mimowolnie, młodzi i starzy, zaczęli łączyć się w pary. Idąc tak, przypominali szkolną wycieczkę krajoznawczą, poszukującą rzadkich minerałów albo ślimaka winniczka. I nawet gdzieś z tyłu samotny bas zaintonował:<br><br><br> Wędrowali szewcy przez zielony las. Nie mieli pieniędzy, ale mieli czas. Wędrowali, <orig>rypcium, pypcium</>, i śpiewali, <orig>rypcium, pypcium</>. Nie mieli pieniędzy, ale mieli czas.<br><br><br>Nikt się jednak nie przyłączył i śpiewak umilkł. Mama przyswoiła sobie to "<orig>rypcium, pypcium</>" i powtarzała je odtąd przy byle okazji: gdy je obie z ciotką zakwaterowali, gdy