razu to wszystko działa. A nierzadko widzimy się tylko raz na rok.<br>Później była szkoła średnia i nasze losy się rozdzieliły. On poszedł do zasadniczej szkoły samochodowej, czego mu strasznie zazdrościłem, bo tylko trzy dni miał szkołę, a trzy dni warsztaty, na których się oczywiście nic nie robiło. Ta jego szkoła była gdzieś na <name type="place">Żeraniu</>. Jak tam raz pojechałem, to potem zrozumiałem, że on tego nienawidził. Koszmar, to jest po prostu za mało powiedziane; no coś nieprawdopodobnego, ta szkoła. Później poszedł do liceum wieczorowego, czego mu jeszcze bardziej zazdrościłem, bo liceum wieczorowe w tamtych czasach, to już był kompletny luz. Zajęcia