na miejscu, gdzie <br>dawniej stał zamek książąt mazowieckich, a piwnice <br>po nim to dawne lochy. I rzeczywiście, były to jakieś <br>dziwne piwnice: tak długie i ciemne, że zdawały się <br>niemal nie mieć końca. Więc ile razy Katarzyna szła <br>po węgiel lub kartofle, wołałam zaraz: "i ja, i ja!" <br>A potem szłam z mocno bijącym sercem, ciemnym, wilgotnym <br>lochem, za słabo migocącą w ciemnościach świeczką <br>i myślałam, że przecież można zbłądzić <br>i dojść aż do Wisły jak w "Szwedach w Warszawie"* <br>albo gdzieś w głąb puszczy jak w "Białej gołąbce"**, <br>albo znaleźć jak "Złota Elżunia"*** ukryte <br>skarby. <br><br>I kiedy wychodziłam z Jasią na