w proch się rozsypią razem z nim te czarne stronice, ten ból, co w tym człowieku zimuje. - Patrzy na Hansa. - Nie wiem, co on panu opowie. O ludziach... i nieludziach? O tych, co do knajpy zachodzili. Nasi żołnierze, ci z bunkrów... i inni, co przejazdem w drodze na front... na sznapsa i na żart. Szubadko dodawał im otuchy... tym, co wyjeżdżali... <br>- Westchnie, potrząśnie głową, że temat wyczerpany, i jakby chciał wstać, a tu gospodyni z deserem. <br>Dziobią obaj widelcem tort orzechowy, który godzien był chociażby spojrzenia. Byliby nań spojrzeli na pewno, gdyby nie musieli się przepychać przez tłum urlopowiczów, co z