Gdzie, szczypiąc bujne trawy, młode źrebaki dyszą,<br>Biegają i przystają wpatrzone w słońca dzwon.<br><br>W Jesienina ojczyźnie harmonia rzewna gra,<br>A w moim kraju wieczór w księżyca dmie fujarkę,<br>Czerwony wschodu bies zbudzoną goni jarkę,<br>Na sady, jak na oczy kochane, spada mgła.<br><br>Tu jesień dnie przesuwa, jak pereł barwnych sznur,<br>I w złocie je zanurza, perełka po perełce...<br>Wiatrak jak wróbel siadł i trwożnie bije sercem,<br>W gardło mi ziarna sypie pęknięty słońca wór.<br><br>O, chociaż kuszą mnie błękitne porty mórz,<br>Jak barbarzyńca, wiem, wyciągnę znowu dłonie<br>Do ziemi, której łzy w swych oczach noszą konie,<br>Gdzie, jak nad Renem