okna wiszę,<br>Na linie się kołyszę,<br>Spoglądam, a Joanna<br>To całkiem stara panna,<br>Co ma z sześćdziesiąt lat.<br>"No - myślę - ładny kwiat!"<br><br>Zgarbiona, siwiuteńka,<br>Maleńka babuleńka!<br>Snadź podróż moja trwała<br>Czterdzieści lat bez mała.<br>I ja - w odbiciu szyb -<br>Już jestem stary grzyb.<br><br>Widokiem tym złamany<br>Chwyciłem nóż składany,<br>Przeciąłem sznur - i jazda!<br>Jak spadająca gwiazda,<br>Na łeb - na szyję - w dół,<br>I jużem śmierć swą czuł.<br><br>Lecz tak mi się powiodło,<br>Żem trafił prosto w siodło.<br>Spoglądam - nie do wiary!<br>Nie jestem wcale stary.<br>Siwizny zniknął ślad,<br>Mam znów trzydzieści lat.<br><br>Mój koń jest też bez zmiany<br>I rączy, i