Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
nie zaszło.
Już nic nie mówiono i student zgasił światło. Po chwili wszyscy spali.
Nazajutrz rano, skoro Lucjan obudził się, do nosa wdarł mu się zapach chłopskiego potu, kożucha i sera. Rozejrzał się. W pokoju krzątał się chłopak o pucołowatej twarzy, krępy, w swetrze w kratę. Na podłodze leżały toboły, sznury i pogniecione papiery. Gość rozmawiał z Miećkiem i odwijał z gazetowego papieru jajka. "A któż to jest znowu" - pomyślał Lucjan i w milczeniu śledził ruchy osobnika. Później wstał Zygmunt i wesoło przywitał się z gościem.
- A, Bednarczyk przyjechał, patrzcie państwo. Co, już po wojsku? Będziesz dalej studiował, co?
- Aha. Będę
nie zaszło.<br>Już nic nie mówiono i student zgasił światło. Po chwili wszyscy spali.<br>Nazajutrz rano, skoro Lucjan obudził się, do nosa wdarł mu się zapach chłopskiego potu, kożucha i sera. Rozejrzał się. W pokoju krzątał się chłopak o pucołowatej twarzy, krępy, w swetrze w kratę. Na podłodze leżały toboły, sznury i pogniecione papiery. Gość rozmawiał z Miećkiem i odwijał z gazetowego papieru jajka. "A któż to jest znowu" - pomyślał Lucjan i w milczeniu śledził ruchy osobnika. Później wstał Zygmunt i wesoło przywitał się z gościem.<br>- A, Bednarczyk przyjechał, patrzcie państwo. Co, już po wojsku? Będziesz dalej studiował, co?<br>- Aha. Będę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego