Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
wielką, pulsującą raną. Wlokłam się do pracy, wychodziłam z przyjaciółmi, ale wciąż czułam się tak, jakby w mojej piersi ziała wielka dziura, jakby moje żebra rozwarły się i wiał przez nie lodowaty wiatr. Byłam przekonana, że ludzie mijający mnie na ulicy muszą to dostrzec. Nawet gdy już podźwignęłam się z szoku, spędziłam kolejne miesiące zastanawiając się nad tym jednym pytaniem: dlaczego? Myśli te prześladowały mnie podczas bezsennych nocy, w trakcie jazdy autobusem, pod prysznicem i przy jedzeniu porannych płatków. Pytałam wszystkich moich przyjaciół. Pytałam astrologów i psychologów. Spędziłam mnóstwo czasu w bibliotekach przeglądając poradniki. Zapytałam też jego. Ale nigdy nie dostałam
wielką, pulsującą raną. Wlokłam się do pracy, wychodziłam z przyjaciółmi, ale wciąż czułam się tak, jakby w mojej piersi ziała wielka dziura, jakby moje żebra rozwarły się i wiał przez nie lodowaty wiatr. Byłam przekonana, że ludzie mijający mnie na ulicy muszą to dostrzec. Nawet gdy już podźwignęłam się z szoku, spędziłam kolejne miesiące zastanawiając się nad tym jednym pytaniem: dlaczego? Myśli te prześladowały mnie podczas bezsennych nocy, w trakcie jazdy autobusem, pod prysznicem i przy jedzeniu porannych płatków. Pytałam wszystkich moich przyjaciół. Pytałam astrologów i psychologów. Spędziłam mnóstwo czasu w bibliotekach przeglądając poradniki. Zapytałam też jego. Ale nigdy nie dostałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego