wieś, sójki powróciły do lasu.<br> Konie, wystraszone wrzaskiem sójek, jakby za chwilę miał się zjawić przed dyszlem cuchnący piżmem zwierz, uspokoiły się i przestały ponosić.<br> Usiadłem wygodnie na wozie, zgarniając pod siebie nie dojedzone przez konie siano.<br> I popuszczając konie na lejcach, pogwizdywałem, przysłuchując się podobnemu pogwizdywaniu przesypującego się przez szprychy zmarzniętego śniegu.<br> Traf chciał, że w środku łąk, gdy konie wsłuchały się w równomierne granie swoich śledzion, przymykając z lubością ślepia, prawie na pamięć szły do domu z czekającym na nie obrokiem i podgrzaną wodą z rozpuszczoną w niej garścią czarnej soli, w wozie nagle coś pękło.<br> <page nr=22><br> Spłoszone konie uskoczyły