po kożuch. I tego dnia zerwał się okropny buran. I boję się, że on z Wasylem... że obaj zamarzli.<br>- Niemożliwe, bratku. Zamarzać? To niepodobne do Samowałowa! Tacy jak on nigdy nie umierają. Najwyżej rozpływają się w powietrzu. Ja ci to mówię, jakem Stiopa-nożownik!<br>- Pewnie chcesz popalić, co? Masz, Jurik, sztachnij się - powiedział Sierioża podając mu okurek i dodał wspaniałomyślnie: - Zatrzymaj i pokurz sobie do woli. Odwiedź nas wieczorem po robocie. O, tamten barak, trzeci z prawej, jak widzisz. Tam nas znajdziesz. Dam ci pograć na bałałajce.<br>Chłopiec odszedł uszczęśliwiony. To byli prawdziwi mężczyźni, taki Stiopa i Sierioża, a potraktowali go jak