Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 18
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
czasie wojny ojciec przeprowadzał wielu ludzi za granicę, rzadko o tym opowiadał, ale tak było. Uratował życie między innymi Stanisławowi Marusarzowi, gdy ten przekraczał Tatry w drodze na Węgry przez "zieloną granicę".

Człowiek pełen humoru

Kiedyś ojciec niósł czekan przypięty do plecaka. Zawsze chodził po góralsku ubrany, z czekanem na sztorc na plecaku osadzonym, było ku wiośnie. A turyści pytają: - Co to niesiecie? A ojciec: - Czekan, coby mi w czasie burzy pieron do rzyci nie strzelił! No pewnie. Dawniej ratownicy byli przypisani do toboganu. Ojcu wypadła zwózka połamańca. A wtedy nie było dyszli do toboganu, bo dyszle wprowadzono dopiero po wojnie
czasie wojny ojciec przeprowadzał wielu ludzi za granicę, rzadko o tym opowiadał, ale tak było. Uratował życie między innymi Stanisławowi Marusarzowi, gdy ten przekraczał Tatry w drodze na Węgry przez "zieloną granicę".<br><br>&lt;tit&gt;Człowiek pełen humoru&lt;/&gt;<br><br>Kiedyś ojciec niósł czekan przypięty do plecaka. Zawsze chodził po góralsku ubrany, z czekanem na sztorc na plecaku osadzonym, było ku wiośnie. A turyści pytają: - Co to niesiecie? A ojciec: - Czekan, &lt;orig&gt;coby&lt;/&gt; mi w czasie burzy &lt;dialect&gt;pieron&lt;/&gt; do rzyci nie strzelił! No pewnie. Dawniej ratownicy byli przypisani do toboganu. Ojcu wypadła zwózka połamańca. A wtedy nie było dyszli do toboganu, bo dyszle wprowadzono dopiero po wojnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego