Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
sprowadzonej specjalnie wiejskiej kapeli wiodła swoją żywinę, rozglądając się dumnie. Z trudem przywoływała na twarz obrzędową powagę, bo nogi rade by podskoczyć. Kapela składała się z akordeonu, skrzypek i bębna, muzykanci rżnęli oberka. Graniasta kroczyła powoli, obojętna na liczną publiczność i muzykę. Była na ocieleniu, bardzo gruba, więc żony fornali szturchały się i chichotały, wskazując jedna drugiej raz krowę, to znów opięty zbyt ciasnym półkożuszkiem Maniny brzuch.
A ja nic nie wiedziałam, dziwiła się Marta. Dziwiła się zresztą wszystkiemu i przyglądała pochodowi z krową niczym przedstawieniu w teatrze. Dotychczas niewiele miała do czynienia ze wsią, słabo znała jej zwyczaje. Rodzice, aresztowani
sprowadzonej specjalnie wiejskiej kapeli wiodła swoją żywinę, rozglądając się dumnie. Z trudem przywoływała na twarz obrzędową powagę, bo nogi rade by podskoczyć. Kapela składała się z akordeonu, skrzypek i bębna, muzykanci rżnęli oberka. Graniasta kroczyła powoli, obojętna na liczną publiczność i muzykę. Była na ocieleniu, bardzo gruba, więc żony fornali szturchały się i chichotały, wskazując jedna drugiej raz krowę, to znów opięty zbyt ciasnym półkożuszkiem Maniny brzuch.<br>A ja nic nie wiedziałam, dziwiła się Marta. Dziwiła się zresztą wszystkiemu i przyglądała pochodowi z krową niczym przedstawieniu w teatrze. Dotychczas niewiele miała do czynienia ze wsią, słabo znała jej zwyczaje. Rodzice, aresztowani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego