znaleźć się w śpiżarni, co zdarzało się rzadko. Wtedy ręka babki <br> przekręcała klucz w drzwiach pomalowanych na czerwono i buchał zapach. Najpierw zapach wędzonych kiełbas i szynek, które wisiały pod belkami pułapu, ale mieszała się z nimi inna woń, z szufladek, wznoszących się jedna nad drugą wzdłuż ścian. Babka wyciągała szufladki i pozwalała wąchać, objaśniając: "to cynamon, to kawa, to goździki". Wyżej, tam, gdzie tylko dorośli złotego koloru, które budziły pożądanie, moździerze <page nr=12> i nawet maszynka do mielenia migdałów, a także pasta na myszy: pudełko z blachy, na które mysz mogła wbiec po mostku powycinanym w schodki, po słoninę, otwierała się zapadnia