na siedmioro drzwi <br>zamknęła.<br><br>Siedzi Dratewka, w głowę się drapie i myśli:<br><br>"<orig>Tylachny</> wór przebrać! Piasek osobno... mak osobno... <br>Toż tu roboty jest na rok, od wiosny do wiosny, a ona mi <br>każe do świtania to zrobić!<br><br>Oj, źle z tobą, Dratewka, źle!"<br><br>Wtem słyszy... za oknem po ścianie coś szura. <orig>Nabliża</> się ten szmer <br>do okna, <orig>nabliża</>... i przez żelazną kratę zaczynają do izby wbiegać <br>mrówki. Tysiące i tysiące... mnogość nieprzeliczona!<br><br>Skoczył Dratewka, mak z piaskiem z wora na podłogę wysypał. A mrówki, <br>jak się do roboty nie wzięły, jak zaczęły zwijać się, a jedna drugą <br>poganiać, a ziarenka nosić