wybuchowych. Mandżaro, zaciekawiony tymi niezwykłymi zjawiskami akustycznymi, stanął obok gospodyni. Był przekonany, że za chwilę z lasu wyłoni się maszyna piekielna lub rakieta międzyplanetarna. Długą chwilę czekali z rosnącym niepokojem, aż wreszcie na polanę wjechał przedziwny pojazd.<br>Miał cztery koła -to fakt, miał karoserię -to fakt, miał maskę i przednią szybę - to też nie ulegało wątpliwości, lecz w gruncie rzeczy przypominał raczej przedpotopowy wehikuł aniżeli współczesny samochód. Prychał przy tym, jakby jego wnętrzności trawiła piekielna siarka, a z rury wydechowej wyrzucał potężne kłęby ciemnego dymu.<br>Pseudosamochód zatoczył krąg, zachwiał się na rachitycznych kołach, prychnął z wściekłością i zatrzymał się przed werandą