z Klinsztejna, z rodu Ronoviców - potwierdził domysły. - A teraz koniec rozhoworów, dalej w drogę. Czas nagli. A to wraże terytorium! <br>- Niebezpiecznie tu, fakt - zgodził się kpiąco Szarlej - nosić kielich na piersi.<br>- Przeciwnie - odparł Brazda z Klinsztejna. - Taki znak chroni i broni.<br>- Doprawdy?<br>- Będzie okazja, sami zobaczycie.<br>Okazja zdarzyła się nawet szybko.<br>Na świeżych rumakach oddział rychło pokonał Przełęcz Srebrną, za nią, w okolicach wsi Ebersdorf, wpakowali się wprost na zbrojny poczet, złożony z ciężkozbrojnych i strzelczych. Poczet liczył co najmniej trzydziestu ludzi, a jechał pod czerwoną chorągwią ozdobioną baranią głową, herbem Haugwitzów. <br>I faktycznie, Brazda z Klinsztejna miał absolutną rację. Haugwitz