Ledwie usiadł, zaczął się nad głowami balet sztućców dźwiękających i porcelany. Przynoszono z kuchni gotowe porcje. Najpierw po dzwonku karpia w anielskodiabelskim sosie, w którym goździki szły o lepsze z cebulą. A kiedy już kończył postne danie, służąca wniosła ciemną pieczeń z brusznicami. I piwo. <br>Stary Szubadko zdjął spod szyi serwetę, uśmiechnął się do Hansa. <br>- Herr Professor... Pana, jak słyszałem, interesują żołnierze, którzy kwaterowali w miasteczku, którzy do nas zachodzili... Ja panu powiem, to nie byli tacy, jak się ich przedstawia, sie waren sooo böse nicht... To byli poczciwi, spokojni ludzie. Kazano im strzec tej granicy, to strzegli... A jak