Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
płomieniach. Wiejący od rzeki wiatr roznosił pożar na całe miasto. Dabora płonęła.
*
Potknął się i przewrócił. Ciało Magwera upadło na ziemię, chłopak cicho jęknął i legł w bezruchu. Liść powstał od razu, rozejrzał się.
Ze wzgórza schodzili ku Daborze najeźdźcy, niczym naganiacze napędzający zwierzynę na myśliwców. Szerszenie na nowo porządkowali szyki. Toszi bała się widocznie, że rozochocone pościgiem grupki wojowników mogą zostać schwytane w pułapki. Tak więc, choć prawe skrzydło armii Toszi oparło się już o rzekę, a lewe otaczało Daborę od zachodu, czoło wojska jeszcze nie dotarło do granicy miasta. To zaś dało uciekającym trochę czasu. Gdzieniegdzie dowódcy zdołali zebrać
płomieniach. Wiejący od rzeki wiatr roznosił pożar na całe miasto. Dabora płonęła.<br>*<br>Potknął się i przewrócił. Ciało Magwera upadło na ziemię, chłopak cicho jęknął i legł w bezruchu. Liść powstał od razu, rozejrzał się.<br>Ze wzgórza schodzili ku Daborze najeźdźcy, niczym naganiacze napędzający zwierzynę na myśliwców. Szerszenie na nowo porządkowali szyki. Toszi bała się widocznie, że rozochocone pościgiem grupki wojowników mogą zostać schwytane w pułapki. Tak więc, choć prawe skrzydło armii Toszi oparło się już o rzekę, a lewe otaczało Daborę od zachodu, czoło wojska jeszcze nie dotarło do granicy miasta. To zaś dało uciekającym trochę czasu. Gdzieniegdzie dowódcy zdołali zebrać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego