nawet patrzeć i słuchać, zabawa za <br>darmo, ale kto im dał prawo znęcać się nad psami?<br>Kundlowi działa się krzywda, tego Adam był pewny. Łańcuch <br>nie za długi, marne trzy metry, do tego smród gnoju i tuż <br>sztachety kurnika. Ani pognać, dokąd się chce, a choćby <br>tylko postraszyć ślepawe pierzaste tałatajstwo bezkarnie <br>obnoszące swą kurzą głupotę po rozdrapanym pazurami <br>podwórku.<br>Kundel nie chciał Adamowych-Borsuczych obwarzanków. Warczał. <br>Potem szczekał, o mało nie porwał za sobą budy, <br>skacząc w stronę kolczastych krzaków. Adam wciskał <br>się w kłującą agrestową zieleń, kolce drapały <br>go do krwi, wyciągały i szarpały nitki bawełnianego <br>podkoszulka (Gruba znów