Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
Kosińskiego. - Nie widzę już, w którym miejscu kończy się droga.
- Okej. Ostry w lewo i mostek. Przed nim hamowanie.

- W porządku, jest.
- Sto podjazdu, tam prawy nawrót, jedź ostrożnie, po lewej skalne urwisko.
- Jest.
- Szukasz czegoś?
Dymek przypomniał sobie, że w tym momencie Kosiński schylił się i wsadził rękę pod tablicę rozdzielczą.
- Nie, nic.
- Zjazd, sto prostej, potem ciasny lewy, przechodzący w prawy.
Zatrzymał magnetofon i poszedł do kuchni zrobić kawę. Tak, to musiało być dokładnie w tym miejscu. Dość długi podjazd, urwisko po lewej, skały po prawej, ciasny nawrót w prawo. Tam następnego dnia, w dole, znaleziono rozbity samochód Gorczycy.
Wrócił
Kosińskiego. - Nie widzę już, w którym miejscu kończy się droga.<br>- Okej. Ostry w lewo i mostek. Przed nim hamowanie.<br>&lt;page nr=195&gt;<br>- W porządku, jest.<br>- Sto podjazdu, tam prawy nawrót, jedź ostrożnie, po lewej skalne urwisko.<br>- Jest.<br>- Szukasz czegoś?<br>Dymek przypomniał sobie, że w tym momencie Kosiński schylił się i wsadził rękę pod tablicę rozdzielczą.<br>- Nie, nic.<br>- Zjazd, sto prostej, potem ciasny lewy, przechodzący w prawy.<br>Zatrzymał magnetofon i poszedł do kuchni zrobić kawę. Tak, to musiało być dokładnie w tym miejscu. Dość długi podjazd, urwisko po lewej, skały po prawej, ciasny nawrót w prawo. Tam następnego dnia, w dole, znaleziono rozbity samochód Gorczycy.<br>Wrócił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego