Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
kabury.
Gwar zsiadających z koni ludzi ucichł jak ucięty bagnetem.
- Za dezercję z oddziału, którym miałeś dowodzić. Opuściłeś swój oddział przed bojem... - życzliwie komentował półgłosem major odbierając mu pas. Dostałeś taki rozkaz, żeby mnie nie puszczać, żeby pilnować, co? No, mów, może dostałeś taki rozkaz?
Zastępca kręcił przecząco głową.
- Na taczankę, jednego do eskorty... - major wydał dyspozycje kapralowi i ruszył w stronę konia.
Zatrzymało go półgłośne: "Panie majorze." To nieznajomy sierżant milicji z tylnego siodełka motocykla.
- Czego? Wyście pewnie mieli tylko wskazać drogę jako miejscowy? Sierżant stał już tak blisko, że słychać było jego oddech.
- Tak jest. Panie majorze - głos sierżanta
kabury.<br>Gwar zsiadających z koni ludzi ucichł jak ucięty bagnetem.<br>- Za dezercję z oddziału, którym miałeś dowodzić. Opuściłeś swój oddział przed bojem... - życzliwie komentował półgłosem major odbierając mu pas. Dostałeś taki rozkaz, żeby mnie nie puszczać, żeby pilnować, co? No, mów, może dostałeś taki rozkaz?<br>Zastępca kręcił przecząco głową.<br>- Na taczankę, jednego do eskorty... - major wydał dyspozycje kapralowi i ruszył w stronę konia.<br>Zatrzymało go półgłośne: "Panie majorze." To nieznajomy sierżant milicji z tylnego siodełka motocykla.<br>- Czego? Wyście pewnie mieli tylko wskazać drogę jako miejscowy? Sierżant stał już tak blisko, że słychać było jego oddech.<br>- Tak jest. Panie majorze - głos sierżanta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego