nadzieję, a wyeksponować niepokój i troskę. Pan Muldgaard zerwał się również. Wszyscy czworo runęliśmy na drzwi pokoju, przy czym pan Muldgaard runął wbrew woli, pchnięty gwałtownie przez Zosię, która nie spodziewała się, że on też się zerwie. Bez uprzedzenia, bez pukania, z hurgotem i zgrzytem, przesunęła się szarpnięta gwałtownie szklana tafla, za nią drugie, drewniane skrzydło...<br>- O, najmocniej was przepraszam - powiedziała z niejakim zakłopotaniem Alicja, starając się wycofać pośpiesznie i wypychając tyłem skotłowaną na nią grupę.<br>Bobuś i Biała Glista nic nie powiedzieli zapewne dlatego, że zabrakło im głosu. Samą by mnie zatchnęło, gdyby mi się znienacka wwaliły do pokoju cztery